Miało być ,,Pod Różowym Pudlem,, Trudno o bardziej kobiecą nazwę -co to lampucerska jest jak trzeba. Ale przyjaciółce Iwonce się przejęzyczyło, zastąpiła pudla- kundlem i zaraz potem umarłyśmy ze śmiechu....
Lampucerski jest, swojski i wiejski..I pewnie tak już zostanie.
Chałupę nową, drugą kupiłam na pracownię. Starą, stuletnią,małą. Nijak się nie ma do mojego 400 metrowego potwora. Oryginalna, bez przeróbek,
Zachowana cała wewnętrzna stolarka i część zewnętrznej także. Mam nadzieję, że nie ulegnie destrukcji przy przenoszeniu. Może ..jeśli zatrudnię miejscową, zwolską ekipę ,która zna moją paranoiczną cześć i uwielbienie dla staroci,, może uda się ocalić oryginalne okna, drzwi i okiennice.
OKIENNICE I STARE,KUTE ZAWIASY |
Generalnie nieżle zachowane są ściany z bali.Ku mojemu zdumieniu częsci pod oknami praktycznie bez spróchnień. Od północy tradycyjnie najgorzej , ale tam na szczęście nie było okien. Podwaliny do wymiany i zdaje sie ze trzeba będzie podniesc do góry o bal lub dwa bo niskawo jest.
Albo może i normalnie - tyle że w Chacie sufit jest bardzo wysoko i potężne drzwi, futryny,więc teraz w tej małej chałupce dostaję klaustrofobii.
Prawdziwie,, Rózowy Kundel.,,
Od wiosny zaczynam od początku tę polkę... pozwolenia, fundamenty, rozłozyć, przewieżć, złożyc,,, itp.itd
Wprawdzie Pan Krzysztof S już sie zabrał za rozbiórkę , bo poprosiłam o jak najostrożniejsze zdjęcie szalówki z frontu i strony od podwórka/ foto/
Słońce, deszcz , żywica i czas - utworzyły na niczym nie zabezpieczonych, sosnowych deskach piękne wzory i dały patynę nie do podrobienia. Szalówka zostanie starannie zabezpieczona woskiem pszczelim i położona jako sufit w moim pokoju w Chacie.
Mam w tablecie piękne zdjęcie tej ściany... Ale tablet jest nowy i twierdzi, że nie mam uprawnień do obsługiwania swojego bloga.Jutro poproszę synusia o pomoc i może się uzupełni materiał zdjęciowy.
W ,, Różowym Kundlu,, zachowała się piękna , gruba podłoga i sufit -myślę że do uratowania.Wnętrze jest tradycyjne -dwie izby , komora i mała sionka.
Cieszyłam się że Chatka jest tak blisko.Miałam nadzieje ,że uda się ją przestawić w całości. Ale teraz widzę ,że chyba będziemy rozbierać i zestawiać na nowo, uzupełniając uszkodzenia i zniszczenia.
Jezu, trzeba będzie do lasu po drzewo i znowu spotkanie z Szalonym Leśniczym...
Nie opowiadałam o Szalonym Leśniczym???
NAPRAWDE??
Moi kochani sąsiedzi, wiem ze czytacie mojego bloga i jest mi z tego powodu baardzo miło.
Więc uprzejmie proszę ,,nie pukać mi się w głowę .Już sie napukaliscie gdy przywiozłam i zestawiałam Chatę . A teraz co?Stoi ?
ANO STOI ... I TO JAK....
Zdaje się że wołam na puszczy.....
Ściskam
Wasza
Gaja
Trzymam kciuki za pomyślne przeniesienie chatki i jak najmniejsze zniszczenia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko, Agness:)
Szalona Beatka :) I dobrze. Też 3mam kciukaski.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia mazurskie ślę
Wow! Jestes niesamowita!
OdpowiedzUsuńPowodzenia
A
Bardzo się cieszę, że wszystko idzie do przodu. Jesteś tak dzielna jak utalentowana Twoja wielbicielka i wcale nie anonimowa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Beata H.
I bardzo dobrze;) Szkoda, że nie ma kurzej stopki, sama by się przestawiła;)
OdpowiedzUsuńCo do nazwy...i dobrze,że się przejęzyczyło...bo 'Różowy pudel' już jest (knajpa na Monciaku w Sopocie) a kundla nie spotkałam :).Pozdrawiam .Julia
OdpowiedzUsuń