Stare , ręcznie kute zawiasy przy okiennicach w Różowym Kundlu,,
Po prawo - zbuduję garaż i kamienną ścianę bo- ceramika i piece , a po lewo filcownię, tkalnię przędzalnię, farbiarnię i dużo, dużo więcej. . Od południowej strony będzie spora weranda albowiem, gdyż, ponieważ/jak mawiał jeden mój znajomy/ -czasem się w mojej pracy używa substancji mocno śmierdzących . Świetnie wiedzą o tym te z kursantek , które się uczyły barwienia i odbarwiania tkanin.
Przy technice devore - tez bywa nieżle bo się działa kwasem, a ten wchodzi w reakcje i cuchnie straszliwie . Na takie przypadki- weranda będzie jak znalazł.
A POZA TYM - FAJNIE BĘDZIE POSIEDZIEĆ I POGADAĆ POD DASZKIEM-LATEM W UPALE...ALBO W DESZCZU
,,Moje,, dziewczyny, zazwyczaj uwielbiają swoje towarzystwo, a niekończące się rozmowy -to stały /oprócz szkolenia/- element warsztatów.
Ja zaś- uwielbiam ,,moje,, dziewczyny i uwielbiam jak one się uwielbiają...bo się nam tworzy taka , cudna,kreatywna , rękodzielnicza sitwa.
Mam w tym swój mały udział . W każdym zakątku kraju są osoby, które szkoliłam i jestem z tego dumna
Aha ,na wypadek mrozów w sierpniu- przewidziano centralnie położony kominek z dystrybucją gorącego powietrza.
I proszę się nie śmiać..
Był ze dwa lata temu kurs slashing,u na początku sierpnia. Lało rzęsiście i było 6/sześć/ stopni na plusie.
W kurtkach i rękawiczkach - trudno się robi precyzyjne szycie...
Dokumenty ,mapki- w zasadzie gotowe do składania wniosku o pozwolenie na budowę. Teraz pozostało tylko poszukać ekipy do przestawienia tego co na zdjęciu -w celu zbudowania tego co na projekcie.
Z chałupki została już zdjęta cała elewacja i nie jest żle . Drewno w stanie przyzwoitym . Podwaliny i ocap-/ czyli to co u góry/ trzeba będzie wymienić. Potrzebne będą też nowe belki i ściany szczytowe.
Ale z tym już sobie częściowo poradziłam ,bo drzewa zostały ścięte i porżnięte na deski i krokwie.
Teraz wszystko sobie spokojnie podsycha - poprzekładane jak trzeba
Jeden wielki skład z drewnem mam na placu. I rozjeżdzone na maksa ,więc jak tylko obeschnie - trzeba wzywać Koparkowego .
Taak - dawno koparki u mnie nie było...stęskniłam się.
Ale na szczęście moje wielkie- nie musiałam się spotykać z ,, Szalonym Leśniczym ,, bo kochany pan S. ulitował się i załatwił za mnie wszystkie formalności związane z wycinką drzew.
Patrzę sobie na to drewno i coś mi się zdaje, że za mało będzie....
Wszystkie krokwie dachu do wymiany, Dach nad garażem , weranda, pełne odeskowanie pod gont. Belki konstrukcyjne wewnętrzne.
Tak na optykę- to nie wystarczy.
Trzeba będzie jeszcze parę sosen położyć..
A w Kurnej Chacie? Nic na razie nie robię- bo przygotowania do nowej budowy zajmują mi tę resztkę czasu ,która mi pozostała - jako ze pokaz za chwilę.
Ale nie wytrzymałam i kredensik do kuchni kupiłam ..
Będzie pasował do rzeżbionego okapu - raczej
Odgrażałam się , że wszystkie meble przemaluję na jasno, ale kredens śliczny jest i chyba muszę to przemyśleć. Plus też taki , że widmo secesji - zostało zażegnane i można nad kuchnią układać kafle z krowami i pastuszkami.Secesyjne lampy się przewiesi gdzie indziej...
Ściskam
Gaja