Dwie koszule z białego batystu z haftem i koronkami ,w tym jedna od Hersego.
Obie z lat 30- należały do siostry mojego dziadka.Niezwykłej wprost urody , bezcenny podarunek,zwłaszcza ze znałam właścicielkę...
Nie ukrywam ,że ten dar cieszy mnie najbardziej. Koszule z haftem, stareńkie... subtelne... jakże piękny, osobisty akcent w starym domu, który wszak poświęcony będzie kobietom i kobiecym pasjom,gdzie Genius Locci ma być stałym rezydentem a Biała Dama codziennym gościem.
Oto narzędzie do karbowania włosów - czyli do robienia tych cudnych fal nad czołem, co to je panny na starych zdjęciach mają....A ja naiwnie myślałam ze to było naturalne.....Karbówka z lat 30. Prezent od Ciotek i Kuzynki Maryli
Komplet przedwojennych , ręcznie haftowanych kotar.Wykonano je na samodziałowym, tkanym w moich stronach- lnie. Ciocia pamięta jak Jej Matka własnoręcznie haftowała je przed wojną.
Może to być bo wzór jest z lat 30- tych.Mam podobny na leciwym obrusie po Babci...
Samodziały z moich stron. Na uwagę szcególna zasługuja czteronicielnicowe szmaciaki i len.Stare,szlachetnie spłowiałe i autentyczne.W środku - bawełniana derka na konia.
Stare kilimy będące przez z górą pół wieku w posiadaniu mojej rodziny. Ten z czerwienią przywieziony przez Ciocię Teresę z Wołynia. Ocalały z pożogi wojennej- będzie teraz zajmował honorowe miejsce w Szkole.
Wełniane narzuty otrzymane w prezencie od Grazynki.Wykonane przez Jej Matkę jako część wyprawy ślubnej dla córki. Wzór i kolory - mazowiecko- podlaskie. Tkane na krosnach.
No to się teraz będzie malować i drukować co popadnie. Od ścian - do ceramicznych płytek.
Wszystkim moim darczyńcom najserdeczniej dziękuję za piękne podarunki i zapewniam że zostaną uszanowane i należycie wykorzystane... Uściski i Kocham Was.
.
Przecudne prezenty! Szkoda, ze ja nie mogłabym dostać takich... wszystko poginęło w wojennej zawierusze i ucieczce z Ukrainy przed UPA :(
OdpowiedzUsuńSzkoda.... duzo poginelo ... U nas też sporo przepadlo, równiez z tego powodu ze przez lata nie przywiazywano wagi do tych ,, szmat,, . Ale tym bardziej cenne jest to co pozostało.... Choćby pamięć.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam
BJ.
Po prostu, sama utkam, wyhaftuję, odnajdę zapomniane wzory, a może i miejsca, bo tato wspominał, że chciałby się wybrać na Ukrainę i znaleźć choćby resztki zarośniętej, doszczętnie spalonej wioski, w której wychowywali się bracia mojej mamy...
UsuńA że talentu i cierpliwości do robótek ręcznych mi nie poskąpiono także tkam, wyszywam, szyję (ręcznie, bo maszyna nie bardzo mówi moim językiem), to jest szansa, że odbuduję moja rodzinna spuściznę ;)
Jeśli by się Pani chciała zaznajomić z moimi umiejętnościami, to serdecznie zapraszam do przeglądnięcia bloga pod adresem: http://cosel.pinger.pl :)
Pozdrawiam słonecznie :)
tatsu