Jak się pózniej okazało ,, podłączanie ,, rozpoczęło się i zakończyło na przywiezieniu i wkopaniu słupa. Reszta w najbliższym czasie ,ale z pewnością wkrótce.Płakać nie zamierzam z powodu takiego przyśpieszenia , tylko po co te strachy na lachy i opowieści o terminach ,,od roku do pół., z których to powodu kupiłam generator prądu....
Ale nic to, przyda się na wypadek wyłączeń.
Taki mały słup, a taka wielka dziura w rabacie...I w jakim pięknym kolorze pan z elektrowni ma spodenki.... Ostry , chabrowy szafir- szczyt mody.
Dobrze ze byłam na miejscu bo w pierwotnych planach słup miał być wkopany na wprost mojego cudnego ganku z ręcznie ciosanymi kolumnami . Ale ładnie poprosiłam o przesuniecie, panowie orzekli że czemu nie i posadowiony został przy podjeżdzie.
Jednym słowem nic o nas bez nas....
Lecz dla osłody obdarowana zostałam kompletem ręczników z samodziału wykonanego ręcznie na krosnach cztero- nicielnicowych.
Są dosyć wąskie - od 50 do 70 cm , niektóre z szydełkowym wykończeniem , inne z monogramem, wykonane z bawełny i lnu. Naturalne, tradycyjne , historyczne i piękne.W znakomitym stanie , bez dziur i przetarć, do prania i wybielenia jedynie.
Budzą podziw dla cierpliwości i talentu autorki i refleksję że mimo swoich 70 lat nadal mogą być w użyciu lub stanowić eksponat chociazby .Podczas gdy dzisiejsze frotte- produkty ,po paru latach zwykle w proch się obracają.
Siła rękodzieła?
Pozdrawiam serdecznie z rozpoczętego wczoraj frontu budowlanego.
.Usciski
Gaja
Wspaniale, pod każdym względem :-)
OdpowiedzUsuńno to panom piwko za przesuniecie słupa sie nalezy...hihihihi:))weryfikacja usunięta:))
OdpowiedzUsuń